Była euforia, pora ponarzekać

Niedawno minął rok od dnia, gdy pierwsze podręczniki trzeciej edycji Earthdawna trafiły na półki sklepowe. Niedługo minie rok od dnia, gdy po długiej przerwie na nowo zacząłem prowadzić Earthdawna, oczywiście z użyciem reguł trzeciej edycji. Edycja Classic całkowicie mnie ominęła, drugą edycję poznałem tylko w teorii, pierwsza zaś stanowi kawał mojego erpegowego życia.

Każdy kto chociaż rzucił okiem na tworzone przeze mnie zapiski związane z naszymi sesjami bez trudu zauważy, że mam w zwyczaju prowadzić długie i złożone kampanie. Krótkich, tak zwanych „jednostrzałówek” nie lubię i tak naprawdę nie za bardzo potrafię prowadzić. Dużo wątków, bohaterów niezależnych, dużo legend, opowieści, wiązanie ze sobą pozornie nie mających związku faktów, najlepiej z wielką polityką w tle – w takich klimatach czuję się najlepiej i do takiego grania właśnie Earthdawn oferuje mi środki, których potrzebuję.

Nie będę ukrywał, że powrót Earthdawna na rynek bardzo mnie ucieszył. Oczywiście marzył mi się większy wydawca, potężniejsza machina promocyjna, więcej zamieszania w erpegowym światku, więcej uwagi rodzimych erpegowców. Póki co jest dość niszowo i raczej w najbliższym czasie się to nie zmieni. Nie szkodzi, ważniejsze dla mnie jest to, że dość regularnie i bez przesadnych poślizgów pojawiają się kolejne dodatki do trzeciej edycji. System żyje.

Aż się prosi w tym momencie wspomnieć o drugiej edycji EDka, za którą odpowiedzialne było niewielkie wydawnictwo Living Room Games. W ramach tejże edycji wydano niewiele podręczników, ale jest pewna subtelna różnica. Podręczniki z logo Living Room Games, nie licząc drobnych wyjątków oferowały nam całkowicie nowe materiały. Tymczasem RedBrick póki co zaserwował nam obfitą porcję przeredagowanych materiałów sprzed lat.

Podręcznik podstawowy pierwszej edycji prezentował nam Barsawię w roku 1506TH, kolejne dodatki przesunęły dzieje świata o kilka lat, a wydarzyło się przez te lata całkiem sporo.

Druga edycja z odwagą i niemałym rozmachem rozkręciła wątki z Prelude to War i kolejna lawina wydarzeń bezpowrotnie odmieniła oblicze Barsawii. Czy to dobrze? Może się ten materiał podobać lub nie, ale świat drugiej edycji żył. Ogarnięta wojną Barsawia była fantastyczną areną zmagań bohaterów, nieskończonym repertuarem środków do tego, by naszych herosów umieścić w centrum wielkich wydarzeń. Duże kampanie, a więc takie jakie ja preferuję zdecydowanie pasują do settingów, w których storylinia konsekwentnie napiera do przodu.

Jak w tym kontekście wypada trzecia edycja Earthdawna? Fatalnie. Barsawia roku 1510TH to kraj, w którym ważne wydarzenia wiszą na włosku – tutaj nie da się odsunąć polityki na bok! Jest mobilizacja, wściekły Omasu organizuje rebelię, nowy król Throalu ma ręce pełne roboty, aropagoi t’skrangów szaleją. Każda grupa cokolwiek interesujących się settingiem graczy, podczas przygód będzie dopytywać w gospodach o nowe wieści, bo przecież po „Prelude to War” sytuacja w prowincji może się zmieniać z dnia na dzień! I co robić? Są dwa wyjścia: iść za drugą edycją, lub rozpętać wojnę po swojemu.  Jeżeli w naszej kampanii mijają kolejne miesiące, to tkwić w miejscu się nie da.

Zauważcie, że w pierwszej edycji Earthdawna problem ten nie istniał. Barsawia była świeżo po wojnie, a nie tuż przed. To były – że się tak wyrażę komfortowe warunki dla wszystkich. Prowincja wracała do sił, ewentualne polityczne zawieruchy miały lokalny wymiar, zaś samą Therę trapiły poważniejsze problemy innych prowincji. Barsawia była zaś sobie  krainą dobrą dla awanturników tropiących Horrory tudzież angażujących się w intrygi wszędobylskich tajnych organizacji. Teraz sprawy wyglądają inaczej i w długodystansowych kampaniach nie za bardzo można te sprawy bagatelizować.

Trzeba to ruszyć do przodu, po swojemu lub w duchu drugoedycyjnych podręczników „Barsaive at War” i „Barsaive in Chaos”. Której opcji byśmy nie wybrali, może się okazać że zastawiliśmy na samych siebie pułapkę. Gdy przetoczymy przez Barsawię wojnę, bez względu na jej przebieg i rezultat, może okazać się że opublikowane za jakiś czas materiały do 3 edycji będą prezentowały coś, co z „naszą” Barsawią już się nie klei. Dla wielu MG może to nie mieć znaczenia, dla mnie ma. Jakby nie patrzeć, ze strony obecnego wydawcy ani w bliższym, ani w dalszym czasie na rozwój wydarzeń w Barsawii po 1510TH nie możemy liczyć. Minął rok od premiery, minie kolejny i historia świata pozostanie zamrożona w dramatycznym punkcie.

Co tymczasem dzieje się w linii wydawniczej? Przede wszystkim wspomniane już przeze mnie przedruki. Dostaliśmy Serpent River i Throal. Fajnie, w spadku po FASA Corp jest jeszcze co wydawać w ramach cyklu „Nations of Barsaive”:  Blood Wood, Vivane, Cara Fahd, Crystal Raiders, Parlainth. Starczy tego na długo. W spadku po classicu powstał obfity materiał o Kratas, mogą powstać kolejne o innych metropoliach (nie ukrywam, że chętnie bym przeczytał podobny podręcznik o Iopos, Travarze czy Jerris). No i można tak przeciągnąć temat na najbliższych kilka lat.

Wygląda to trochę tak, jakby autorzy bali się coś radykalnego z Barsawią zrobić, podczas gdy zrobić coś trzeba. Bo chyba wszyscy są zgodni co do tego, że po wydarzeniach w okresie 1506-1510TH duże zmiany są nieuniknione. Co tymczasem robi wydawca trzeciej edycji? Po raz pierwszy szykuje dla nas podręczniki z zupełnie nową porcją materiału źródłowego! Jest tylko jedno małe ale, materiał ten nie dotyczy Barsawii, lecz krainy położonej na dalekim wschodzie, gdzie nawet Thera nie sięga. Nowe dyscypliny, rasy (!), talenty i tak dalej, opis zupełnie obcej Barsawianom kultury, z którą nie mają w zasadzie żadnego kontaktu (może prócz Urupy, która i tak stanowi mieszankę wszelkich możliwych kultur).  Po dwutomowym „Cathay” i starych materiałach dotyczących Barsawii przyjdzie pewnie pora na inne prowincje Thery. Tym razem każda z prowincji będzie pewnie miała swój osobny podręcznik, zamiast zbiorczego, kontrowersyjnego „Theran Empire”. Ale czy ktoś z RedBricka odważy się opublikować materiał sprzeczny z wydawnictwem FASA Corp.? Czy ktoś odważy się np powiedzieć, że szakalowce w Kreanie nie istnieją, podobnie jak vasgothiańskie liściowce i ulkmeni? Mówiąc szczerze wątpię, chociaż ja akurat nie należę do grona osób krytykujących podręcznik „Theran Empire”, lubię go mimo kilku oczywistych wpadek.

Podsumowując: cieszy mnie niezmiernie, że Earthdawn żyje i rozwija się, ale szlag mnie trafia na to, jak sparaliżowano polityczną sytuację Barsawii. Lada dzień do sprzedaży trafią podręczniki „Cathay: Five Kingdoms”, które odbieram trochę na zasadzie „nie podoba ci się barsawiański zastój, przenieś swoją drużynę do orientalnego Kitaju”.Tyle tylko, że ani ja, ani moi gracze nie podchodzą z entuzjazmem do takiej erpegowej emigracji. Prowadzę Earthdawna bo lubię Barsawię, jej niezwykłe miejsca, bogatą historię, fantastyczne kultury, niepowtarzalny „popogromowy” krajobraz, intrygujące siły polityczne, pasjonujące niejednoznaczne powiązania z Therą. Natomiast Kitaj wystarczy mi w formie legend i kilku mówiących dziwnym akcentem obcokrajowców na targowisku w Urupie.

Oczywiście „Cathay: the Five Kingdoms” jestem ciekaw, nawet bardzo. Uważam jednak, że nie jest to materiał, którego aktualnie trzecia edycja Earthdawna najbardziej potrzebuje.