„No to czapa, takie jest życie”
Ork, Wojownik. Urodzony 19 Borrum 1443TH, miejsce narodzin nieznane (najprawdopodobniej gdzieś w okolicach pustkowi na południe od Kratas). Dobrze zbudowany, potężny ork. Około 185cm wzrostu przy ponad 100kg wagi. Zwykle – bez względu na pogodę na kryształową kolczugę narzuca skórę z jaguara. Ma czarne, długie dredy, jego odrzucająca swą dzikością twarz często pokryta jest wojennymi malowidłami. Uzbrojony jest w potężny, dwuręczny topór. Zazwyczaj, bez większego wysiłku nosi ze sobą niewiarygodne ilości ekwipunku (a w nim wiele bezużytecznych rzeczy). Często też dźwiga część ekwipunku swych kompanów i wydaje się nigdy nie odczuwać zmęczenia. Na twarzy ma wypisane, iż nie jest wygodnym rozmówcą, ale wystarczy na Morgluma spojrzeć, by stwierdzić że stanowi on nieocenione wsparcie podczas walki.
O historii Morgluma ciężko jest powiedzieć dużo. Z wczesnych lat dzieciństwa pamięta on, że należał do jakiegoś klanu orkowych nomadów – nie jest jednak w stanie stwierdzić, jaki był to klan. Pewnego razu będąc jeszcze dzieckiem, w jakichś dziwnych okolicznościach oddalił się od obozowiska. Podczas tego wypadu został zaatakowany przez jaguara. Nie potrafi powiedzieć jak to się stało, że jego rodzina i pozostali członkowie klanu nie odnaleźli go. Spotkanie z bestią przeżył cudem, ale blizny na twarzy po tym wydarzeniu pozostaną pamiątką na zawsze. Mimo młodego wieku Morglum uporał się z jaguarem. Ciężko rannego i skrajnie wyczerpanego odnalazła pewna stara orczyca, która mieszkała w niewielkim skupisku leśnym w regionie między Kratas a Morzem Szkarłatnym (na południowych stokach Lśniących Szczytów). Owa orczyca zaopiekowała się Morglumem jak matka. Była adeptką dwóch ścieżek: Wojownika i Władcy Zwierząt.
Ona właśnie uczyniła Morgluma adeptem. Niestety nie udało się ustalić, czy wspomniana orczyca była jakąś znaną bohaterką Barsawii – bardzo niewiele wiadomo na jej temat. Morglum nie lubił rozmawiać na ten temat – a w takiej sytuacji zazwyczaj nie było warto nalegać;-) Wiadomo jedynie, że pewnego razu, gdy Morglum wracał z polowania, zastał swą matkę walczącą z gromadą jakichś bestii. Niestety, za późno pojawił się z pomocą. Na skutek wielu poważnych ran – jego opiekunka zmarła. W tym momencie szkolenie Morgluma zostało przerwane – zaś jego nic już nie trzymało w tym miejscu. W tym mniej więcej okresie spotkał skrajnie wyczerpanego, wygłodzonego Keina, który drugi już tydzień wędrował na północ w poszukiwaniu jakiejś osady. Kein był wówczas w bardzo nieciekawym stanie (opuścił rodzinne strony zupełnie nie przyzwyczajony do wielodniowych, pieszych podróży, do tego pierwszy raz w życiu znalazł się w takim środowisku i miał problemy z poradzeniem sobie tutaj).
Dla Morgluma dzicz była domem, udzielił Keinowi pomocy. Kein z kolei więcej od Morgluma wiedział o innych regionach Barsawii. Wdzięczny za uratowanie życia znalazł tutaj kompana. Tym sposobem Morglum z Keinem wspólnie po kilku dniach podróży dotarli do niewielkiej wioski, w której kilka wydarzeń pociągnęło za sobą dalszą lawinę wyzwań i kłopotów.